niedziela, 7 października 2012

Rozdział 1

  Lekcja matematyki, jeszcze tylko 15 minut do końca, a pani profesor Konieczkiewicz nic nie wspomniała o zapowiadanej na dzisiaj kartkówce. Już tylko 5 minutek do zakończenia się lekcji, gdy nagle słychać głos nauczycielki wydającej polecenie "wyciągnąć karteczki".  Cała klasa próbowała wymóc na profesorce przełożenie kartkówki na następny dzień, ale tylko nie potrzebnie traciła czas, ponieważ mgr.Konieczkiewicz twardo trzymała się swojego postanowienia...
 Po wyjściu ze szkoły zaczęłam kierować się do domu. Po przejściu kilku kroków ktoś złapał mnie za nadgarstek i obrócił w swoją stronę. Był to Maciej, mój chłopak. Daliśmy sobie buziaka na przywitanie i Maciek pociągnął mnie do swojego samochodu. Wiedział, że Jula jest chora i będę wracać do domu sama.
-Jak tam humorek kochanie?
-Nie najlepszy. Znowu pokłóciłam się z mamą.
-To może, na poprawę humoru, zabiorę Cię gdzieś dzisiaj? Twoja mama na pewno nie będzie miała nic przeciwko, rozmawiałem z nią.
Gdy wypowiedział te słowa, byliśmy już pod moim domem.
-Bądź o 16.30
-Oczywiście, kotku.
 Weszłam do domu rozglądając się czy Wiktor już wrócił ze szkoły.. Nie było go, pewnie poszedł gdzieś z chłopakami. No nic. Wchodząc po schodach do swojego pokoju spojrzałam kątem oka na wiszący na ścianie zegar. Wskazywał godzinę 14:45.
Odrobiłam szybko zadaną mi prace domową i poszłam wybrać coś na spotkanie. Padło na to.  Jest godzina 16:00, zostało mi jeszcze 30 minut, na zrobienie delikatnego makijażu.
Punktualnie o 16.30 usłyszałam dzwonek do drzwi, to on.
-Cześć, wejdź skarbie.
-Witaj kochanie.
Maciek zamknął za sobą drzwi, wziął mnie na ręce i zaniósł na kanapę. Oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Więc gdzie jedziemy?
-To będzie niespodzianka, ale najlepiej jest tam o zachodzie słońca, czyli koło 18.
Siedziałam mu na kolanach, a on trzymał mnie w talii. Popatrzył mi się w oczy, a po chwili pocałował mnie delikatnie w usta, ja nie zastanawiając się, ani sekundy oddałam mu pocałunek. Całowaliśmy się z taką pasją i pożądaniem, jak jeszcze nigdy. W pewnej chwili przestał i powiedział.
-Chodźmy już myszko.
I po raz ostatni musnął moje usta.
 Dojechaliśmy na wzgórze znajdujące się na obrzeżach miasta. Wysiadając z auta rozejrzałam się i ujrzałam piękny widok. Słońce stykało się z horyzontem. Byłam tak zapatrzona na zmieniający się krajobraz, że nawet nie zauważyłam kiedy Maciuś przyszykował dla nas piknik. Kocyk, pianki, żelki, truskawki w czekoladzie, bita śmietana i nawet małe świeczuszki, wszystko to przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Zaczęliśmy się nawzajem karmić truskawkami, gdy już się najedliśmy położyliśmy się obok siebie. Maciek objął mnie i wyszeptał
-Kocham Cię, Alicjo..
Odwróciłam się i usiadłam na nim okrakiem.
-A jak mi to udowodnisz?
Zapytałam go żartami. Maciek przeturlał się i teraz to on leżał na mnie, trzymał mnie za nadgarstki, tak że nie mogłam się poruszyć i pocałował mnie tak jak zawsze bardzo delikatnie najpierw w czoło, następnie coraz niżej, a na końcu w usta.
-A teraz, wierzysz mi?
Wykorzystując chwilę jego nieuwagi, zmieniłam pozycję. Znowu była górą. Zaczęłam go obdarowywać pocałunkami, a on oddawał każdy z nich.
-Oto moja odpowiedź.
Koło 19, pojechaliśmy dalej.
-Już wiesz gdzie Cię zabieram?
Spojrzałam za okno i od razu poznałam tę okolicę..
-Czy to wesołe miasteczko?
-Zgadałaś!
Czasami lubimy zachowywać się jak dzieci. Byliśmy na wielu atrakcjach, na których bawiliśmy się wspaniale, a na koniec zostawiliśmy sobie "Diabelski młyn", którym jedzie się około 15 minut. Była godzina 22.30. Wsiedliśmy do naszego "wagonika", byliśmy sami. Maciek wziął mnie na kolana i przytulił.. Siedzieliśmy tak w ciszy, podziwiając przepiękne krajobrazy przez około 5 minut, gdy nagle mój chłopak zapytał:
-I jak poprawiłem ci humor.. chociaż odrobinkę?
-Nawet nie wiesz jak mi to pomogło.. Zapomniałam o tych całych problemach, ale nie zaczynajmy tego tematu, to tylko zepsuje mój nastrój.
-Jak sobie życzysz, słońce.
Wypowiadając te słowa posłał mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Wtuliłam się w niego mocniej. W końcu wagonik zatrzymał się i wysiedliśmy. Powoli, trzymając się za ręce poszliśmy do samochodu. Maciek odwiózł mnie i odprowadził pod same drzwi. Dał mi buziaka na pożegnanie i odjechał.
Weszłam do domu i już na progu mama zaczęła mnie wypytywać jak było na randce.
-Wspaniale mamo, myślę, że to jest mój ideał!
-Bardzo się cieszę i przepraszam Cię za to co powiedziałam rano.
-Ja też przepraszam
Przytuliłam się z mamą i poszłam do Wiktora.
-Cześć braciszku, co tam?
-Odrabiam lekcje. Co się stało, że masz taki dobry humor, ostatnio rzadko widywałem Cię uśmiechniętą, to z powodu Maćka?
Czyli już każdy wiedział jak spędziłam dzisiejszy dzień..
-Tak, to dzięki niemu, ale już się tak nie interesuj tylko się ucz!
-Okej, okej.
Wiktor uśmiechnął się figlarnie i powrócił do lekcji.
W tym czasie, gdy brat odrabiał lekcje ja poszłam wziąć, ciepłą i odprężającą kąpiel. I koło 00.30 położyłam się do łóżka rozmyślając nad cudownie przeżytym dniem.




________________________________________________________

No to jest pierwszy rozdział! Ale jesteśmy podekscytowane.. :D
Komentujcie :)
Ann. ;3 & Kajja. xX

2 komentarze:

  1. To ja Justin <3 Czekam na kolejny rozdział .! Jest bardzo ciekawe tylko dlaczego tak długo nie piszecie ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko luzik Justin <3
      Kaja ostatnio, ma Cinka więc troszkę o blogu zapomniała, ale ja już tworzę nowy rozdział :*

      Usuń